niedziela, 27 marca 2016

Powrót z epickim rozmachem! No może nie takim epickim....

  Sezon zimowy już za nami, ostatnie wydarzenia przeminęły z wiatrem (bo śnieżycą to nas ta zima zbytnio nie uraczyła) i tak oto nastał ostatni tydzień marca. Kiedy już nawiedzała mnie myśl o usunięciu tegoż bloga, coś mnie tknęło i postanowiłam zadziałać wbrew własnemu lenistwu - spróbuję go rozwinąć.
  Minęły już prawie 2 lata od czasu rozpoczęcia mojej przygody z historią mody, aż ciężko w to uwierzyć. Moje postępy w szyciu nie są znaczne, z tańcem być może nieco lepiej, aczkolwiek warto byłoby pokazać swoją kolejną suknię empirową, która powstała, kiedy byłam na wycieńczeniu finansowym i profesjonalne reko-panie długo będą się śmiać po przeczytaniu tego posta. Grunt, że jeden bal przeżyła i nie wystąpi ponownie :)

  

 Panie i panowie! Suknia z różowej podszewki za całe 9,50 za metr!
Jeśli kogo to interesuje - wykonanie tej '1810' zajęło mi około 3 dni, na głowie mam jakąś taśmę do firan, a te rękawiczki, które miały być satynowe, są z allegro za... 24 złote? Jeśli dobrze pamiętam. 

Całość prezentowała się następująco i muszę przyznać, że byłam umiarkowanie zadowolona z efektu, tym bardziej, że jakoś w połowie szycia, sukienka wyglądała, delikatnie mówiąc, koszmarnie. Nie dość, że materiał był tak tani, to na dodatek kupiłam go za mało i musiałam ponownie udać się do sklepu, w którym pani sprzedawczyni, zaczęła się ze mną kłócić, że podszewka nie nadaje się na sukienkę. Pfff...


Zdjęcia robione podczas VIII balu zimowego, na którym bawiłam się przednio, jednak nie uważam, by to wydarzenie wymagało pełnej relacji. Możecie takowe przeczytać u innych rekonstruktorek, które brały w nim udział, moja nie różniła by się zbytnio. 


Byłabym zapomniała! Okazało się, że wykonanie dziurek na guziki w tak snującym się materiale jest niewykonalne, tak więc są tylko atrapą, a sukienkę wkładam zwyczajnie przez głowę bez zbędnych zapięć. Skandal. Wiem. 

światełka na choince [*]
Teraz pragnęłabym poświęcić kilka zdań na temat sukienki mojej drogiej przyjaciółki Madzi. Była absolutnie i niepodważalnie olśniewająca. Samej marzy mi się dwu warstwowa empirka. Jej suknia miała śliczny odcień błękitu, dekolt obfity był w marszczenia, a wierzchnią, białą warstwę ozdabiał własnoręcznie wykonany, srebrny haft. Uroczyście przysięgam, że ukradnę jej kiedyś to cudo! 

polskie akcenty 

Tradycyjnie mem musi być :)


Być może widać, że moje włosy zmieniły odcień na mahoń. Tak, będę XIX-wieczną panną z czerwoną głową. 

W celu zdobycia szerszej audiencji, a także zwiększenia swojej aktywności, postanowiłam założyć stronę na facebooku i bardzo uprzejmie proszę o XIX-wieczne okejki ^^


Cieszę się, że wróciłam, liczę, że post się podobał! Spóźnione - wesołych świąt! 

2 komentarze:

  1. Śliczny ma kolor ta twoja suknia! A co do kreacji Magdy, to mogę ją ukraść razem z Tobą <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Yaaay, wielki come back! <3 Och, te panie sklepowe. Nigdy nie szyły sukienki z podszewki?! Co za kraj, co za kultura szycia...!
    Ow, dziękuję za miłe słowa ^_^ ... zamykam tę kiecę w szafie pancernej :o
    Oj, no wiesz... nie wiem, jak na początku XIX wieku, ale pod koniec już były farby do włosów, o czym świadczy wesoła przygoda Ani z Zielonego Wzgórza :D
    Weny w takim razie, i niech Ci ścieg gładko biegnie!

    Magda

    OdpowiedzUsuń