poniedziałek, 11 maja 2015

Northanger Abbey - czyli jak, moim zdaniem, Jane Austen poradziła sobie w karykaturze świata Poe'a, zanim ten się narodził

 


    Staram się zebrać na swojej półce wszystkie tytuły Jane Austen, więc nie dziwne, iż gdzieś między sławną 'Rozważną i romantyczną', a jeszcze sławniejszą 'Dumą i Uprzedzeniem', pojawiła się wydana pośmiertnie parodia powieści gotyckiej 'Opactwo Northanger'. Sam tytuł wzbudza zainteresowanie, słysząc słowo opactwo, automatycznie mam przed oczyma wielki budynek o strzelistych wieżach, dziesiątkach skrzydeł, zakamarków, schodów do katakumb, a do tego w tle mroczne niebo przeszywane błyskawicami i wielka czarna brama, która nigdy się nie otwiera... Czujecie to?
   Zaczynając czytać tę lekturkę, nie miałam pojęcia, że moja mroczna wizja nijak będzie odnosić się do fabuły. Zwyczajnie nie wiedziałam, iż jest to parodia w każdym stopniu, doprawiona dużą dawką 'austinowości'. Ale czy panią Jane można za to winić? Bynajmniej!
   Główną bohaterką jest młode dziewczę imieniem Katarzyna Morland w wieku lat siedemnastu, określana przez autorkę jako UWAGA: 'całkiem niebrzydka panna, niemal ładna'. A przynajmniej w taki sposób wyrażają się o niej rodzice na początku powieści. Wiemy, że jako dziecko nie można było ją sądzić o skłonności do bycia heroiną - brzydkie kaczątko, do tego psotliwe i niechętne do nauki. Jednak w wieku lat piętnastu, Katarzyna zaczęła przeistaczać się w kobietę, zmieniły się jej cechy zewnętrzne na 'niemal ładne', zaczęła lubować się w ozdobach, sukniach i balach. Natomiast bohaterkę cechuje jedna, bardzo istotna rzecz, a mianowicie umiłowanie do bujania w obłokach. I właśnie w tym momencie, poczułam się, jakbym czytała książkę o samej sobie. Katarzyna uwielbia czytać powieści gotyckie, z zamiłowaniem myśli o nich, mówi, jeszcze więcej myśli i na dodatek śni. Ale, ale! Nie zapominajmy o losach naszej bohaterki i faktu, iż teoretycznie powinna siać grozą gotyku! Na mroczny początek rodzina Katarzyny: pięcioro rodzeństwa, wszyscy nie dość, że żywi, to jeszcze zdrowi, rodzice mają się nie gorzej. Dziewczyna nie jest sierotą, nie zmagała się z utratą bliskiej osoby, sama ma się wprost świetnie. Akcja powieści zaczyna się w Bath...

Na zapytanie o Bath, w taki sposób odpowiedziały grafiki google. Chyba nie jest tak źle, co nie?
No ale przecież książka nie może zacząć się tym, że żyła taka Katarzyna Morland, a skończyć się jej ślubem, ot tak. W zasadzie u Austen to prawdopodobne, ale wniknijmy nieco w fabułę i przenieśmy się od do tytułowego Northanger. A tak, jeszcze jedno, dziewczyna całą książkę czyta jedną i tą samą powieść - 'Tajemnice zamku Udolfo' Anny Radcliffe. Nie wiadomo czy ją skończyła. Ale jak na miłośniczkę opowieści gotyckich to chyba jest w słabej formie, biorąc pod uwagę czas trwania
opisywanych zdarzeń. Wracając do opactwa, to z kolei prezentuje się nieco lepiej.


Właścicielem opactwa jest ojciec przyszłego męża Katarzyny, nie oszukujmy się, to oczywiste. 

Jeśli chodzi o ekranizację z 2007, to niekoniecznie mój typ, ale postać podbiła moje serce 
SPOJLERY!

Podczas drogi do opactwa, Katarzyna jest zagadywana przez Henryka Tilneya (przyszły mąż), który opowiada jej niestworzone historie, w narracji, dzięki której znalazła się w głowie dziewczyny z dopiskiem  OPARTE NA FAKTACH. Nasza niedoszła heroina dostaje swój pokój z tajemniczą skrzynią, której nie da się otworzyć, wychodzi na jaw, iż matka Henryka zmarła w chorobie, co bohaterką uznała za tajemnicze okoliczności, a do tego ojciec - pan Tilney, tajemniczo się zachowuje, jeśli chodzi o drażliwy temat śmierci. Rzekłabym, nareszcie! Mamy jedno martwe ciało, jedną tajemniczą skrzynię i jednego tajemniczego osobnika.
No to czas rozbić tę szklankę uroku gotyckich klimatów, po kolei: w skrzynce były wydruki z pralni. Brzmi banalnie, ale scena w której Katarzynie zgasła świeca, gdy już miała przeczytać zawartość kartek, po uprzednim siłowaniu się z zamkiem skrzyni, autentycznie podniosła ciśnienie. Do tego wszystko działo się w środku nocy i burzy z błyskawicami. Woah!
Jeśli chodzi o śmierć pani Tilney, Katarzyna zrobiła najgłupszą rzecz, jaką tylko mogła zrobić. Otóż obserwując zachowanie pana Tilneya i nieostrożnie krocząc ścieżką pytań dotyczących okoliczności odejścia jego żony, wysunęła wniosek - pan Tilney bezdusznie otruł panią Tilney, nie mogąc znieść życia z kobietą, której nie kochał. Szczerze? To też bym na to wpadła, może nawet na prawdę podejrzewała go o to. Ale co zrobiła bohaterka? Zwierzyła się swojemu przyszłemu mężowi, Henrykowi. I jesteśmy w domu, Austenland powraca! W wyniku zawiłych powodów Katarzyna została zmuszona do powrotu do domu. Upokorzona do granic, przez kolejne dni użala się nad gniewem Henryka i porzuca nadzieję o wyjściu za mąż za tego uroczego młodzieńca. Jednak pani Jane nie każe smucić jej się zbyt długo - ukochany przyjeżdża do państwa Morland, przeprasza za rozkaz ojca dotyczący wyrzucenia Katarzyny z Northanger, o którym nie miał pojęcia. Okazuje się też, iż wcale nie miał za złe Katarzynie porażającego wyznania o jej podejrzeniach, stwierdził, iż tylko trochę go to rozjuszyło.
    Tak cała historia kończy się ślubem i Katarzyna już nigdy więcej nie dała się aż tak ponieść wyobraźni.
    Książka była absolutnie fantastyczna, mam nadzieję, że po mój opis sięgnęły osoby, które mają tę lekturę za sobą, jeśli jednak spojlery kogoś nie odstraszają od czytania - gorąco polecam!


2 komentarze:

  1. Czytałam to znowu zaledwie tydzień temu :D Podobała mi się, chociaż muszę przyznać, że czułam się trochę rozczarowana tym jak "powierzchownie"opisuje Austen relacje Katarzyny z ludźmi. A dokładniej - czułam trochę niedosyt w związku z Tilneyem i Katarzyną - ich historia wydawała mi się trochę nudna. :/ Ale książkę bardzo przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, Austen traktuje Katarzynę jako 'tępą' od początku do końca powieści, ale muszę przyznać, że znajduję to w jakiś sposób zabawne :D oj tak, też liczyłam na więcej Tilneya i Katarzyny

      Usuń